
Podpowiedzi przed sesją
Po co nam sesja?
Pierwsze pytanie jakie się nasuwa, to po co w ogóle sesja? Jaki jest jej cel? W mojej głowie chodzi przede wszystkim o udokumentowanie, a tym samym utrwalenie Waszej miłości, nawet jeśli brzmi to patetycznie. Wierzę bowiem, że taka „ilustracja miłości” może być nie tylko wspaniałą pamiątką na przyszłość, ale i stanowić swego rodzaju pomoc w przypadku wystąpienia trudniejszych sytuacji życiowych, przypominając o tym, co dało temu wszystkiemu początek.
W przypadku sesji narzeczeńskiej dochodzi jeszcze aspekt wzajemnego poznania się (my ze sobą nawzajem plus Wy z aparatem) oraz oduczenia się pewnych nabytych przez lata nawyków, dotyczących tego jak prawdopodobnie byliście wcześniej fotografowani. Obie te kwestie bardzo korzystnie wpływają na późniejszą współpracę, już w dniu ślubu.
Fotografie z sesji narzeczeńskiej (jeśli są zaplanowane z odpowiednim wyprzedzeniem) mogą też zostać użyte do zaproszeń lub zawiadomień oraz np. księgi gości, pokazu slajdów czy albumu, który Wasi goście mogliby oglądać w dniu ślubu.
Jak wygląda taka sesja?
Prawdę mówiąc nie przepadam nawet za słowem „sesja” w odniesieniu do tego, co robię, bo to jest bardziej wspólny spacer czy po prostu wspólnie spędzony czas niż męcząca sesja w znaczeniu stricte. I, oczywiście, wybieram już konkretne miejsca, w których się zatrzymamy i podpowiadam jak moglibyście stanąć, ale nie tworzę rzeźb z ciał na potrzeby zdjęcia. Raczej proponuję jakąś „postawę” wyjściową i czekam aż coś zacznie się dziać między Wami, co sprawi, że całość będzie autentyczna.
I jeśli podczas sesji przez jakiś czas nie będę się odzywał, tylko krążył wokół Was z aparatem, to będzie to znaczyło, że wszystko jest idealnie i cokolwiek będziecie to robić – róbcie to dalej :)
Ze względu na światło spotykamy się najczęściej ok. 2-3 godzin przed zachodem słońca i „pracujemy” tak długo, na ile pozwala nam właśnie ilość światła, a czasem i dłużej.

Miejsce
Jeśli chodzi o wybór miejsca na sesję, zawsze mocno namawiam, by było to miejsce, które ma dla Was znaczenie lub jest Waszym odzwierciedleniem w jakikolwiek sposób. Pomyślcie więc o rzeczach, które Was inspirują, rozważcie miejsca, mające dla Was znaczenie sentymentalne lub będące częścią Waszych pasji.
Jeśli więc uwielbiacie chodzić po górach, spotkajmy się tam na sesji po ślubie. Jeśli fitness jest dużą częścią Waszego życia, możemy zrobić sesję narzeczeńską w któryś poranek na pustej, atrakcyjnej wizualnie sali. Jeśli dużo czytacie, to może znacie jakąś ciekawą bibliotekę? Albo może chcielibyście wynająć salę kinową dla siebie?
Równie dobrze może to być także Wasza ulubione kawiarnia, boczne uliczki ulubionego miasta czy nawet bardziej industrialne przestrzenie jak wielopiętrowy parking pełen geometrycznej architektury czy wnętrze dużej galerii/muzeum.



Zdarza się, że na sesję wybierane jest miejsce, w które pary wyjeżdżają na urlop. Zawsze mogę dojechać/dolecieć do miejsca, w którym i tak będziecie, jeśli będziecie gotowi poświęcić jedno popołudnie swojego urlopu na wykonanie fotografii.
Ubiór
Jeśli chodzi o sesję ślubną, wybór jest dość ograniczony. Mimo to, bardzo mocno zachęcam do NIE ubierania się tak samo, jak w dniu ślubu, zwłaszcza jeśli mielibyśmy się spotkać na łonie natury – wydaje mi się, że nazbyt elegancki strój po prostu tam nie pasuje.
Taka sesja jest Waszą okazją do ubrania choć odrobinę innej wersji Waszego ślubnego „outfitu”. Buty mogą więc być płaskie, zamiast welonu może być wianek (lub po prostu brak welonu), marynarka może być zmieniona na jakąś bardziej kolorową, pasek może zostać zastąpiony szelkami, a krawat – muchą. Jeśli któreś z Was ubiera czasem kapelusz, niech i on stanie się elementem takiej sesji.
I tak, jak zachęcam do skorzystania z usług wizażystki przed sesją (głównie ze względu na pewność siebie, jakiej się wówczas nabiera), tak w większości wypadków uważam, że do luźnego charakteru fotografii, jakie staram się wykonywać, rozpuszczone (lub luźno upięte) włosy pasują zdecydowanie bardziej niż zamrożone lakierem upięcie ślubne.
Jeśli natomiast chodzi o sesję narzeczeńską, tu pole do popisu jest znacznie szersze. Uważam, że podobnie jak lokalizacja, tak i Wasz ubiór powinien być Waszym odzwierciedleniem. I choć żadną miarą nie chciałbym dokonywać za Was decyzji, to generalnie uważam, że dobrym pomysłem jest ubiór „casualowy”, skoro na swoim ślubie będziecie pewnie wyglądać bardziej elegancko.
I jako, że dużą rolę w mojej fotografii (także prywatnej) odgrywają kolory podstawowe, to uważam jakikolwiek dodatek czerwonego, żółtego czy niebieskiego jest w stanie ożywić każde zdjęcie i sprawić, że nie będziecie zlewać się z tłem. Wybierając komplety dla siebie, pomyślcie o kolorach, które do siebie pasują, ale proszę, nie upodabniajcie się do siebie. Złota zasada mówi o tym, że powinniście ubrać się tak, jak byście wybierali się na to samo wydarzenie. Za tym kryje się również uniknięcie sytuacji, w której jedno z Was jest ubrane jak na randkę, a drugie bardzo „casualowo” czy wręcz na sportowo.



Uważam też, że rzeczy pozbawione napisów czy logotypów będą znacznie lepsze niż te „pstrokate”. Jedna z fotografek, które bardzo lubię, w odniesieniu do ubioru na sesję, powiedziała kiedyś: „Jeśli Twoja koszulka ma więcej tatuaży niż Ty, proszę, zostaw ją w domu”.
Tak prosty strój warto urozmaicić dodatkami (bardzo do tego zachęcam); prosty naszyjnik, kapelusz, kolorowe skarpetki, szal, ulubione bransoletki czy jakieś stylowe okrycie – to wszystko bardzo pomoże.






I tak, jak wspomniałem wcześniej przy okazji makijażu przed sesją – pewność siebie jest na niej szalenie ważna. Jeśli więc poczuliście ostatnio, że komplet, który na sobie mieliście był naprawdę ekstra, bo świetnie się w nim czuliście, to z pewnością warto go rozważyć na sesję.
Zachęcam również do zabrania drugich, wygodnych butów (zwłaszcza jeśli te główne są – nazwijmy to – wymagające), a nawet drugiego całego zestawu ubrań – jeśli tylko będziemy mieli czas na przebranie się lub będzie on pasował do konkretnej lokalizacji, z pewnością urozmaici to rezultat.





Dobrym pomysłem przy sesji narzeczeńskiej jest również umówienie makijażu próbnego na dzień, w którym się spotkamy. Istnieje także spore prawdopodobieństwo, że (jeśli mi pozwolicie) będę chciał fotografować Wasze dłonie. Żeby poczuć się pewniej/bardziej komfortowo warto rozważyć wizytę u manikurzystki wcześniej.

Pamiętajcie jednak, że wszystko, co napisałem wyżej, to nie lista zasad, których musicie się trzymać, a jedynie podpowiedzi, które być może Wam pomogą.
To ma być Wasza sesja. Dla Was i o Was.